Thursday, October 24

Buns

Po ostatnich niemiłych przebojach z całą chemią w jedzeniu, o których na pewno kiedyś napiszę, postanowiłam ile się da, w miarę możliwości robić jedzenie sama. Mam na myśli sery, pieczywo, twarożki, serki topione, dżemy, jogurty. O reszcie innym razem, ale o pieczywie dziś. Dwa razy w tygodniu wyznaczyłam sobie dni kiedy piekę chleb/bułki. W niedzielę chleb w środy bułki. Let's do it!


500 g mąki pełnoziarnistej (ja używam Lubella)
2 czubate łyżeczki soli 
1 płaska cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
garść przyprażonego słonecznika
20 g świeżych drożdży
300 ml wody
30 ml oleju


Suche z suchym, mokre z mokrym heh. Mąkę przesiewamy do miski dodajemy sól, cukier (nie trzeba, ale podobno drożdże czują się lepiej jak mają przy sobie cukier) i proszek do pieczenia. Droższe rozpuszczamy w letniej wodzie. Dodajemy do suchych składników droższe rozpuszczone w wodzie i kapkę oleju. Rękoma zaczynamy zagniatać ciasto. Możecie oddać tę robotę facetowi, u mnie D. z chęcią wyżył się, bo przez nieogarniętą uczelnię wieki nie był na treningu heh. Im dłużej wyrabiane ciasto, tym lepszy chleb. Na koniec dodajemy słonecznik (nie miałam akurat siemienia lnianego, ani dyni, więc zostało mi tylko dodanie słonecznika) i ugniatamy dalej. Jeśli planujecie zrobić chleb to polecam ciasto do wyrośnięcia włożyć od razu w blachę posmarowaną uprzednio lekko olejem, jeśli bułki podzielić ciasto można przed lub po wyrośnięciu. Niech sobie rośnie około 45 minut, a pieczemy w 220 stopniach bułki (30 minut), chleb (40minut). Smacznego i pachnącego chlebem domu!


1 comment :

  1. Bułeczki wyglądają tak pysznie, że mogłabym przysiąc, że właśnie czuje ich zapach. mniam mniam mniam :))

    ReplyDelete